S. był artystą. W pełnym tego słowa znaczeniu. Robił muzykę. Pisał wiersze. Malował obrazy. Czarował jak mało kto. Z pewnością wyprzedził swoje czasy. Odszedł prawie zapomniany. Teraz w zasadzie można powiedzieć, że jest zapomniany. Nawet w środowisku, w którym się obracał mało się o nim mówi. Zakochałam się w nim w 1991 roku. Choć znałam go wcześniej. Ale wtedy spędziliśmy ze sobą sporo czasu po prostu rozmawiając. A on czarował jak mało kto. Spotykaliśmy niemal do jego śmierci. Nie mogliśmy być razem. Obydwoje o tym wiedzieliśmy. Ale nie mogliśmy się nie spotykać czasami. Był dla mnie inspiracją. Był zatraceniem. Dzięki niemu napisałam bardzo dużo, też kolorowych tekstów. Ale w tym zestawieniu są tylko te smutne... związane z jego przejściem na drugą stronę cienia...
Cheyenne
zdradą
i hańbą
serca
nasze zranione
zdradą
i hańbą
miłości
przetrącone
lecz
podnieść się trzeba
ostatni
raz. choć raz
więc
podnieść się czas.
i
iść
najgorsi z najgorszych
here we come
choć tak bardzo
nienawidzi nas ten świat
dziecka
twarzą
znienacka
olśnieni
głazu
radością
muzyki
uniesieniem
słońce
nad Żoli
ostatni
raz. choć nie raz
więc
podnieść się czas
i
iść
najgorsi z najgorszych
here we come
choć tak bardzo
nienawidzi nas ten świat
wiem,
że tu jesteś
czujesz
mój ból
wiem,
czego pragniesz
popatrz,
znowu gram
śpiewam
cierpienie
nie
ostatni. nie raz
choć
podnieść się czas
i
iść… R.I.P.
najgorsi z najgorszych
here we come
choć tak bardzo
nienawidzi nas ten świat
bo ile pieniędzy potrzeba
aby dostać się stąd do nieba
dam ci tyle pieniędzy ile trzeba
byś dostał się stąd do nieba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz