poniedziałek, 24 października 2016

Cheyenne

S. był artystą. W pełnym tego słowa znaczeniu. Robił muzykę. Pisał wiersze. Malował obrazy. Czarował jak mało kto. Z pewnością wyprzedził swoje czasy. Odszedł prawie zapomniany. Teraz w zasadzie można powiedzieć, że jest zapomniany. Nawet w środowisku, w którym się obracał mało się o nim mówi. Zakochałam się w nim w 1991 roku. Choć znałam go wcześniej. Ale wtedy spędziliśmy ze sobą sporo czasu po prostu rozmawiając. A on czarował jak mało kto. Spotykaliśmy niemal do jego śmierci. Nie mogliśmy być razem. Obydwoje o tym wiedzieliśmy. Ale nie mogliśmy się nie spotykać czasami. Był dla mnie inspiracją. Był zatraceniem. Dzięki niemu napisałam bardzo dużo, też kolorowych tekstów. Ale w tym zestawieniu są tylko te smutne... związane z jego przejściem na drugą stronę cienia...

Cheyenne

zdradą i hańbą
serca nasze zranione
zdradą i hańbą
miłości przetrącone
lecz podnieść się trzeba
ostatni raz. choć raz
więc podnieść się czas.
i iść
            najgorsi z najgorszych
            here we come
            choć tak bardzo
            nienawidzi nas ten świat

dziecka twarzą
znienacka olśnieni
głazu radością
muzyki uniesieniem
słońce nad Żoli
ostatni raz. choć nie raz
więc podnieść się czas
i iść
najgorsi z najgorszych
            here we come
            choć tak bardzo
            nienawidzi nas ten świat

wiem, że tu jesteś
czujesz mój ból
wiem, czego pragniesz
popatrz, znowu gram
śpiewam cierpienie
nie ostatni. nie raz
choć podnieść się czas
i iść… R.I.P.

najgorsi z najgorszych
            here we come
            choć tak bardzo
            nienawidzi nas ten świat

            bo ile pieniędzy potrzeba
            aby dostać się stąd do nieba
            dam ci tyle pieniędzy ile trzeba

            byś dostał się stąd do nieba


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz