środa, 27 stycznia 2016

Dwa światy i jeszcze jeden

Jest sobie osiedle. Mieszkaniowe. Zbudowane na terenach imprezy podmiejskiej. Są więc i stare domki, i nowe domy, i bloki sprzed 30 lat, i te współczesne. Są szkoły rejonowe i jest szkoła społeczna. Jest też klub karate, którego zajęcia odbywają się w szkole społecznej i w lokalnym klubie młodzieżowym.
Dzieci ćwiczą karate dwa razy w tygodniu. Dwa razy w roku jest egzamin na kolejne stopnie kyu. I wtedy w klubie osiedlowym spotykają się dzieci z osiedla i ze szkoły społecznej. A w szatni widać ich rodziców. I tak bardzo widać różnicę, że boli.
Twarze gładziutkie, zmejkapowane, włosy pięknie uczesane, pofarbowane, ultra zawodowo przycięte. Po drugiej stronie kucyki i zupełny brak makijażu. Paznokcie nawet jeśli pomalowane, to raczej krótkie, praktyczne. Kosmyki niesforne, zmarszczki, worki pod oczami. W biegu, prosto z autobusu. Albo klnąc pod nosem, bo wszędzie zaspy i  nie da się dziesięcioletnim fiatem tak łatwo zaparkować. Co innego quasi terenowe bmw – najmodniejszy pojazd w tym sezonie wśród mam ze szkoły społecznej.
Dzieci w butach ecco, kurtkach z zary, z iPadami w torbach. Dzieci w butach po rodzeństwie czy kuzynach, kurtkach z secondhandu, z komórkami sprzed dwóch sezonów. Albo bez komórek.
W dojo, na karateckiej sali ćwiczeń, wszyscy są równi. Wszyscy mają takie same karate-gi. Tam liczy się wytrwałość i wola walki. Czteroletni chłopiec wychodzi zdezorientowany. Za głośno, za duszno, za dużo ludzi. Nie zdaje egzaminu. Ktoś daje mu sok. Po chwili pojawia się mama. Przytula dziecko i mówi, że nic się nie stało, że spróbuje zdawać za pół roku. Chłopiec jeszcze mocniej przytula się do mamy i po chwili śmieje się i powtarza, że będzie zdawać egzamin za pół roku. Przecież nic się nie stało.
Rodzice z osiedla mają szare twarze. Nie rozmawiają ze sobą. Rodzice ze szkoły społecznej opowiadają o zajęciach z hiszpańskiego, z kaligrafii, o wyjazdach w Alpy.
Koniec egzaminu. Dzieciaki wybiegają, rozszalałe, radosne. Wszyscy zdali. Zmęczeni ale szczęśliwi. Zdali! Pierwszy karatecki egzamin w ich życiu.
Jeden chłopiec płacze w szatni. Nie wiadomo dlaczego. Zmęczona matka strofuje go od góry do dołu. Chłopiec prawie wpada w histerię. Ale nikt nie zwraca na nich uwagi. Rodzice z osiedla spieszą się, bo jeszcze tyle trzeba zrobić. Mamy ze szkoły społecznej zabierają dzieci na lody i pizzę.